Dziś temat trudny – na życzenie Czytelniczki. Problem opisze na przykładzie Anny. Anna ma 71 lat i jest na emeryturze. Poznałam Annę w pracy, pracowała na Uniwersytecie Warszawskim w administracji. Zawsze miła i dobry człowiek dlatego postanowiłam jej pomóc. Jej życie było ciężkie, pracowała na 2 etaty bo chciała zapewnić synowi wszystko co najlepsze.
Dziś syn -Marcin ma 30 lat i nie
chciał ani się uczyć ani tym bardziej
pracować. Mieszka razem z Anną i
oczekuje od niej żeby mu dawała pieniądze na wyjścia na piwo z kolegami, lubi
też jak mama mu gotuje, posprząta pokój i jeszcze wypierze i wyprasuje ubrania.
Anna jest już zmęczona, zazdrości swojej koleżance, której syn założył rodzinę,
ma dziecko i dobrą pracę. A Marcinek nie chce słyszeć o tym aby związać się z
dziewczyną. Miał jeden związek ale dziewczyna porzuciła go a Marcin uznał, że
nie chce już cierpieć i nie chce już z nikim się wiązać bo kobiety chcą tylko pieniędzy od niego a on
kasy przecież nie ma. Ma też silne przekonanie, że kobiety są egoistyczne i chcą mężczyzn tylko wykorzystać pod względem finansowym.
Co zrobić
jak syn żyje na nasz koszt i nie chce się usamodzielnić?
Po pierwsze, ustalenie swoich granic. Często matki
dorosłych synów są za dobre, za dużo z siebie dają a nic od syna nie oczekują i nie stawiają mu wymagań. Wiem że to jest bardzo trudne bo jak nie pomóc synowi jak on nie ma pieniędzy? Ale tym zachowaniem utrzymujemy stan faktyczny i nic się nie zmieni...
Po drugie,
mieć świadomość, że syn mimo że jest kochany, może zastosować szantaż
emocjonalny np. powiedzieć" jak nie będziesz mi dawała pieniędzy, będę mieszkał
z bezdomnymi i nie odezwę się do Ciebie”, lub będzie pytał "czy mnie już nie kochasz?" lub może
Ciebie wyzywać i zachować się agresywnie.
Tutaj przyda się pomoc coacha bo jest to trudne. Ja nauczyłam Panią Annę jak reagować na
agresywne stwierdzenia syna które miały na cel wzbudzenie w niej poczucia winy
i lęku.
Po trzecie metoda małych kroków czyli powoli krok po kroku zmniejszamy swoje „obowiązki” wobec dorosłego syna. Pani Anna przestała mu prać i prasować i stopniowo ograniczała mu tzw. kieszonkowe.
Po czwarte
praca nad jego aktywizacją zawodową. Często synowie mieszkający z mamą nie chcą
pracować, jest mi wygodnie, śpią do 12- stej, mama zrobi ciepły, pyszny obiad i
nie ma motywacji aby wstać i poszukać
pracy. Opisywana Anna wiele robiła aby syn poszedł do pracy ale nic to nie dało.
Najpierw wysłałam jej syna na stacjonarny kurs tworzenia stron www. Chodziło o
to aby wyszedł z domu, poznał nowe osoby aby przyzwyczaić go do innego rytmu
dnia. Potem poszukałam mu pracy, ciężko było ale obecnie Marcin pracuje
wprawdzie na umowę zlecenie ale wstaje rano i jedzie autobusem do pracy, sam pierze i czasem coś
też dla siebie ugotuje. Jeszcze jest sporo pracy bo chodzi o to aby był on już samodzielnym mężczyzną. A Pani
Anna ma więcej czasu na swoje przyjemności i lepiej się czuje.
jeśli masz problem, wystarczy napisać do mnie na email dobrycoach@wp.pl
Oprócz pisania bloga chciałabym moim Czytelnikom polecić zakupy na Allegro u Sarinoko. Tam ostatnio kupiłam cenną filiżankę Miśnia w dobrej cenie i piękne kolczyki. Wystarczy kliknąć w link i obejrzeć piękne rzeczy.. OTO LINK TRZEBA GO SKOPIOWAĆ LUB WPISAĆ W GOOGLE SARINOKO https://allegro.pl/uzytkownik/SARINOKO
Mam 27 lat i pracuję i uczę się i od rodziców nic nie biorę ale mam takiego kumpla ze studiów co tak żyje - maminsynalek, wkurza mnie on, tekst prawdziwy, dam mu do przeczytania
OdpowiedzUsuńNie znam tego problemu z autopsji.
OdpowiedzUsuńMam znajomą, która ma ten problem. Pracowałyśmy razem w jednej placówce, na różnych stanowiskach. A miasteczko, w którym mieszkam jest na tyle małe, że ludzie się znają i ze sobą rozmawiają choćby na ulicy.
Wychowywała syna samotnie. I wszystko było robione z myślą o nim.
Zaspokajanie wszelkich zachcianek, żadnych granic, wszystko dla syneczka. Lata biegły i nic się nie zmieniało. Poza tym, że ona na emeryturze zgięta w pałąk brała ciągle dodatkową pracę, żeby związać koniec z końcem i utrzymać siebie, syna i psa tegoż syna.
A on wiódł życie jak panisko- jakieś dorywcze prace, żeby mieć kasę na zabawę, u mamusi wikt i opierunek.
Aż w końcu się zbuntowała, już nie bierze dodatkowych zleceń, bo sił brak. Chodzi za to po lekarzach . Dużo mówi. Pewnie jemu też, aż chyba dotarło, że matka zdrowia nie wygrała na loterii. Zaczął dorzucać pieniądze na utrzymanie i pomagać w domu przy pracach, które jej sprawiają już dużą trudność.
Pies stał się dla niej oczkiem w głowie. Chodzi z nim na bardzo długie spacery i bardzo o niego dba.
Pozdrawiam serdecznie
Lepiej kochać dziecko za bardzo niż za mało 🤪
OdpowiedzUsuń