Dziś temat na życzenie
Tekst będzie dotyczył
Ludzi dobrych, których podziwiam jednak w ich pomaganiu jest pewien problem – jest nim tzw. syndrom
ratownika.
Problem opisze na przykładzie Kasi. Kasia ma
32 lat i pracuje w korporacji w dziale HR. Kasia prawie wszystkim znajomym
pomaga, a to załatwi wizytę u znanego lekarza koleżance, a to pomoże sąsiadce w
sprzątaniu mieszkania. Kasia jest w związku z Marcinem. W jej relacji to ona
wszystko robi, dba o Marcina aby wybrał się do lekarza z związku z jego nadciśnieniem, gotuje zdrowe posiłki,
robi zakupy i a wieczorem przygotowuje pranie i jeszcze wysłuchuje monologu
Marcina jaki to jego szef jest psychopatą, a pracy jest za dużo a on jest taki
zmęczony.
Kasia zapomina o swoich
potrzebach. Rzadko odpoczywa a jak pozwoli sobie na obejrzenie filmu to ma
wyrzuty sumienia bo ona przecież musi dbać o dom, o partnera i o dobro jej
przyjaciół, znajomych.
Jak walczyć z syndromem ratownika?
Po pierwsze uznać siebie
samą za ważną Osobę. Możesz utożsamiać to z egoizmem, jednak jeśli sama nie
zadbasz o siebie, jest duże ryzyko
wypalenia się, fizycznego zmęczenia a później
nawet depresji.
Po drugie, uznać swoje
granice. Osoby z syndromem ratownika mają problem z powiedzeniem słowa „ nie”.
Kluczowa jest kwestia jak odmówić i jednocześnie nie ranić innych i nie stracić
miłości partnera, przyjaciół i
znajomych? Tutaj przyda się pomoc coacha który doradzi jak postępować np. z mężem a jak z koleżanką, co im
konkretnie powiedzieć?
Po trzecie przyjrzeć się
swoim bliskim i swoim przyjaciołom. Osoby z syndromem ratownika mają często wokół siebie osoby tzw. biorców -ludzi którzy myślą tylko o sobie i traktują
innych jako osoby kto ruch obowiązkiem jest im pomaganie.
Opisywana Kasia miała 2
przyjaciółki które prawie codziennie wspiera czy to spotykając się z nimi lub
najczęściej rozmawiając z nimi przez telefon przez 2 godziny wspierając , pocieszając,
znajduje rozwiązanie dla ich problemów. Po takich rozmowach Kasia czuje
zmęczenie a czasem smutek. Przyjaciółki rzadko doceniają jej wsparcie, czas i
energię. Dzwonią a Kasia ma je wysłuchać i pomagać…
Po czwarte, walka z
poczuciem winy. Osoby mające syndrom ratownika często czują się winne bo nie
wykonały wszystkich domowych obowiązków, nie pomogły skutecznie np. koleżance z pracy, przyjaciółce chociaż
szukały rozwiązania dla nich. Poczucie winy może poprowadzić do obniżenia
poczucia wartości dlatego trzeba zmienić myślenie i przestać czuć się ciągle
winnym za to że nie można pomóc lub jest się zbyt zmęczonym aby pomagać…. i
trzeba odmówić…
Na ten temat jeszcze napiszę...
DZIĘKUJĘ WAM, ŻE CZYTANIE MÓJ BLOG I ŻE PISZECIE EMAILE. CZYTAM UWAŻNIE EMAILE OD WAS.
Jeśli chcesz opisać swój problem wystarczy
napisać na dobrycoach@wp.pl
Witaj Moniko,
OdpowiedzUsuńSyndrom Ratownika , tak jak wspomniałaś dotyka miłych, dobrych ludzi, którzy już w dzieciństwie, aby nie doświadczyć odrzucenia, musieli wczuwać się w nastroje najbliższych, schodzić im z drogi i inne tego typu historie. A najgorzej, gdy to się toczy przez życie jak przysłowiowa kula śniegowa i doprowadza do tego, że dorosły człowiek jest wykorzystywany przez innych( tak jak opisana przez Ciebie Kasia) i nie potrafi się z tej pętli ratownika wyzwolić.
Pomaganie jest dobre, służenie ludziom również. Ale dobrze wiemy, że ważne są również granice, świadomość samego siebie, równowaga w braniu i dawaniu, dbanie o siebie, a nie pozwalanie aby inni wchodzili nam na głowę.
A to dochodzenie do siebie - dobrze o tym wiesz- to często długotrwały proces, który wyzwala silne emocje, od smutku, żalu po wściekłość, czasem niekontrolowane reakcje wymierzone w obwinianych o ten stan rzeczy rodziców.
Czasem mocno zaboli, tak ratownika, jak i tych, którzy są z nim w relacjach, ale widocznie to konieczne w sytuacjach zdrowienia.
Zadowalanie wszystkich w koło, a nie dbanie o siebie prowadzi do donikąd.
Pozdrawiam Cię serdecznie w pierwszy dzień astronomicznej wiosny.